Fundacja

Szósta Biesiada za nami

Tegoroczna szósta biesiada z Księciem zgromadziła 10 lutego najwięcej uczestników spośród naszych dotychczasowych biesiad. Bawiło się blisko pięćset osób, oprócz artystów, którzy wieczór i noc umilali. Od gospodarzy białostockiej Santany, bo tam miało miejsce to integrujące środowisko prawosławnych spotkanie, dowiedzieliśmy się, że w tym lokalu nie bawiło się dotychczas więcej gości, niż na naszej biesiadzie. Oczywiście chodzi o gości zaproszonych przez jednego organizatora.
Dlatego wszystkim biesiadnikom przekazujemy gorące słowa podziękowania za to, że nam jako Fundacji Ostrogskiego, czyli organizatorom biesiady, zaufali. I chcemy podziękować młodym wolontariuszom – Wiesławowi Dembowskimu, Ewie Artemiuk i Sławomirowi Łukjaniukowi, za to, że podobnie jak cały komitet organizacyjny, zechcieli społecznie pracować przy imprezie, która urosła już do takiego rozmiaru.
Cieszy nas, że chcemy być razem, radować się sobą nawzajem, że przybywa coraz więcej młodzieży.
Każdego roku, choć to spotkanie karnawałowe, proponujemy podczas biesiady temat związany z życiem Cerkwi. W tym roku przybliżyliśmy sytuację monasteru w Wojnowie i historię prawosławnych oraz staroobrzędowców w tej mazurskiej wsi pod Piszem. Potem zebraliśmy wśród biesiadników ofiary na Wojnowo. W ten sposób mogliśmy przekazać monasterowi 4710 złotych i 55 euro.
Wystąpiły dwie grupy śpiewacze Switanak i Agańki. Każda z nich inna. Pierwszą tworzą nauczycielki z białostockiego przedszkola nr 14, pracujące pod kierunkiem Anny Babik. Śpiewają, przy tym z wdziękiem i gracją, białoruskie piosenki. Drugą tworzą młode dziewczyny, specjalizujące się w śpiewie białym, czyli bez użycia mikrofonów. Niechętnie żegnali biesiadnicy obie grupy.
Gościom przygotowaliśmy kilkadziesiąt paczek – z książkami, płytami, kalendarzami, roczną prenumeratą Przeglądu Prawosławnego, ale też dżemami i przyprawami, które podarowały siostry z Wojnowa i z ich płytami z cerkiewnymi śpiewami.
Nie mogło zabraknąć biesiadnego śpiewania, w tym roku przy akompaniamencie znanego w naszym środowisku akordeonisty, Andrzeja Nikiciuka.
Do tańca grały zespoły Master Dance i Hramada oraz DJ. A ponieważ biesiadowanie miało miejsce w trzech salach, nasi goście przemieszczali się między nimi, wybierając to, co im pa dusze i nawiazując nowe znajomości, bądź utrwalając stare.
Mamy świadomość, że przy tak dużej liczbie gości i spraw trudno jest organizatorem wszystko dopiąć na ostatni guzik. Za to niedopięcie przepraszamy.
fot. Anna Radziukiewicz